Większość by rzekła, że jest to zupełnie śmierdząca sprawa, ale czy warto w tym przypadku wierzyć ślepo w sformułowanie „kupy nikt nie ruszy”?

Wielkimi krokami zbliża się wiosna, a wraz z nią coroczny problem roztopów. Co prawda w tym roku zima okazała się być gdzieniegdzie stosunkowo łaskawa i w części miast śnieżny kożuszek nie zalega na ulicach, przez co trawniki w brudnawym kolorze eksponują się już swoją beztrawiastą golizną. Już nawet niezbyt wprawne oko zauważy jednak pewną kolorową niezgodność na wybrakowanej murawie – skwerki upstrzone psimi kupkami. Nie ma zasady, są i większe i mniejsze, te na środku i te za drzewkiem. Nie zmienia to jednak faktu, że są obecne w bardzo wielu miejscach.

Poza faktem odczuć osobistych w związku z tą marną ozdobą w ramach estetyki miejskiej, dochodzi również fakt czysto fizyczny. Czy ktoś z nas chciałby z własnej woli wejść butem w psie odchody? Szczególnie w okresie zimowym, kiedy większość butów ma odpowiedni bieżnik – podeszwy z rowkami,  nie należy to do najprzyjemniejszych sytuacji, szczególnie jeśli spieszymy się do pracy, odebrać dziecko z przedszkola lub o zgrozo na spotkanie z dawnymi znajomymi z podstawówki.
Jak wiadomo pies wydalać musi i ma do tego naturalne prawo. Obowiązek sprzątnięcia jest regulowany przez poszczególne gminy, które niesubordynowanego właściciela odwracającego głowę od Azora w codziennej czynności mogą ukarać mandatem. Wiadomo jednak, że nie zawsze od razu widać, kto zawinił w niesprzątnięciu psiej sprawy, szczególnie jeśli jest to szybki wieczorny spacerek w biegu, między blokami. Obowiązek taki powinien jednak być i to we właścicielach, w nich samych. Szybkie sprzątnięcie do woreczka nie tylko zadba o nasz dobry wizerunek, ale również o wizerunek psa. Dzięki sprzątaniu po swoim psie można stać się szanowanym psiarzem dającym przykład innym spacerowiczom jak można dzielić się przestrzenią bez zaśmiecania jej. To również łatwy sposób, żeby przekonać kynofobów, że pies to nie tylko chodzący przewód pokarmowy, który czeka tylko, żeby załatwić się pod oknem.

Rynek zoologiczny stale się rozwija i oferuje coraz to wymyślniejsze i nowsze rozwiązania ułatwiające sprzątanie po piesku. Torebki i pojemnik przyczepiane do smyczy lub szlufki spodni z torebeczkami zamkniętymi w rolkach, do stałego uzupełniania. Torebeczki można kupić czarne, brązowe, ale także różowe i zielone. Dla osób nieco brzydzących się takimi sprawami tez jest rozwiązanie! Wygodna, składa „łapka”, na którą można nałożyć torebkę foliową i szybkim ruchem sprzątnąć niewygodną sprawę, bez brudzenia sobie rąk i sumienia. 

Także jak widać, ruch jest szybki i niekłopotliwy, a nie dość, że ratuje chodnik przed mało estetycznym bywalcem to jeszcze pozwala nam na stałe weryfikowanie psich odchodów, a tym samym na szybką eliminację ewentualnych pasożytów wewnętrznych. I tak, warto ruszyć psią kupę, mimo że nas pies będzie się na nas patrzył ze zdziwieniem „po co Ci to i gdzie to chowasz?”. Warto, bo pokazujemy, że jesteśmy odpowiedzialnymi psiarzami, którzy umieją w pełni zatroszczyć się o swojego psa i sprawić, że będzie on lubiany przez wszystkie dozorczynie, mamy z dzieciakami szalejącymi po trawie i tych śpieszących się na spotkanie ze znajomymi z podstawówki.